środa, 23 października 2013

Puc, Burszyn i goście......

                             Miałam to w domu. O ile dobrze się orientuję, nadal jest u mamy. (U mamy jest dużo rzeczy, które muszę sobie przywieść, ale mam tylko jedne plecy i dwie ręce i ograniczoną siłę, więc powolutku sobie zwożę to i owo). Gdy byłam mała mama mi czytała. Mi się podobało wszystko. Mojej mamie to jak Bursztyn lub Puc, już nie pamiętam, po kąpieli wytarzał się w błocie sobie śmierdział. ;) Ale dzięki temu rozumiałam śmieszne zachowanie mojego psa po kąpieli, choć go w pachnącym szamponie nie kąpałam. ;) Sama książkę przeczytałam dopiero jak byłam dorosła. Czytałam ją Martynce, która miała 9 miesięcy, siedziała na wpół leżąc w bujaczku i słuchała mnie. :) I muszę przyznać, że nadal mi się podobały przygody podwórkowych zwierzaków. :)

Puc, Bursztyn i goście - Jan Grabowski
Ilustracje - Konstanty Sopoćko
Nasza Księgarnia
Wydanie XI, 1978 rok, Warszawa

















2 komentarze:

  1. Pamiętam, że była to lektura w którejś z młodszych klas podstawówki. I bardzo mi się podobała :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też miałam to jako lekturę :) W sumie to nie pamiętam nawet czy mi się podobało czy nie, ale wiem, że szkoda mi było psów polewanych wodą...

    OdpowiedzUsuń