niedziela, 3 listopada 2013

Zwierzęta egzotyczne

                             Książka była kiedyś u nas w domu, ale przepadła. Bardzo ją lubiłam, choć gdy pojawiła się i nas (nie umiem powiedzieć czy mama kupiła, czy może mój młodszy brat dostał od chrzestnego) miałam minimum 12 lat, może nieco więcej. Pomimo, że byłam już za duża na tego typu książki (przerabiałam właśnie fantastykę z gatunku Gwiezdnych Wojen czy innych takich sf), to ilustracje bardzo mi się podobały. Na opis zwierząt zwracałam mniejszą uwagę, choć oczywiście przeczytałam, choćby bratu. Przechodziłam wtedy też fascynację nie tylko literatura sf, ale też tygrysami (tygrysy fascynowały mnie przez dobrych parę lat, chyba do momentu pojawienia się u mnie szczurów) i tygrysica z okładki bardzo mi się spodobała. :) Do tego stopnia, że namalowałam ją plakatówkami na bardzo, bardzo dużej kartce. Nie mam talentu plastycznego, nie umiem rysować, ale swego czasu nieźle szło mi odtwarzanie obrazków, rysunków i ilustracji, które miałam przed sobą, nawet w innej skali (kto wiem, gdybym częściej odtwarzała, to może zostałabym sławną kopistką znanych dzieł malarskich? ;] ). W każdym razie tygrysica fajnie mi wyszła, ale nie wiem dlaczego, ale została u mamy, nie wiem jak to się stało, że jeszcze jej nie zabrałam.
                             A sfotografowany egzemplarz znalazłam w bibliotece. Byłam na zajęciach z Panią Bajką z zaprzyjaźnionymi Szkodunami, o których czasami wspominam na innym moim blogu. Dzieci się bawiły a ja szukałam jakiejś książki. Nie znalazłam tej szukanej, ale w moje łapki wpadła właśnie ta książeczka. (Nie po raz pierwszy zresztą w moje ręce wpada jakaś perełka, której wcale nie szukałam). Bardzo się ucieszyłam na jej widok. Niestety, książka jest trochę pomazana. 
                          Każdy zwierzak w książeczce ma całkiem spory opis. :)
                          Książka należy do serii 'Świat dziecka', ale nigdy nie spotkałam innych pozycji z tej serii. 

Zwierzęta egzotyczne - F. Pezzoli, E. Mora
Ilustracje - Kennedy 
Przekład - Tomasz Stańczyk
ISBN 83-85063-54-4
Wydawnictwo Res Polona
1991 rok, Łódź

[Edycja 3 IX 2014 - Książeczka nie przepadła, była, tylko gdzieś głęboko schowana. Znalazłam ją niedawno gdzieś w domu rodzinnym :) ]


Lew

Tukan

Hipopotam

Struś

Panda


Koala

Wielbłąd

Papuga

Kangur

Krokodyl

Słoniątko

Żyrafa

Tygrysica

Małpa



środa, 23 października 2013

Puc, Burszyn i goście......

                             Miałam to w domu. O ile dobrze się orientuję, nadal jest u mamy. (U mamy jest dużo rzeczy, które muszę sobie przywieść, ale mam tylko jedne plecy i dwie ręce i ograniczoną siłę, więc powolutku sobie zwożę to i owo). Gdy byłam mała mama mi czytała. Mi się podobało wszystko. Mojej mamie to jak Bursztyn lub Puc, już nie pamiętam, po kąpieli wytarzał się w błocie sobie śmierdział. ;) Ale dzięki temu rozumiałam śmieszne zachowanie mojego psa po kąpieli, choć go w pachnącym szamponie nie kąpałam. ;) Sama książkę przeczytałam dopiero jak byłam dorosła. Czytałam ją Martynce, która miała 9 miesięcy, siedziała na wpół leżąc w bujaczku i słuchała mnie. :) I muszę przyznać, że nadal mi się podobały przygody podwórkowych zwierzaków. :)

Puc, Bursztyn i goście - Jan Grabowski
Ilustracje - Konstanty Sopoćko
Nasza Księgarnia
Wydanie XI, 1978 rok, Warszawa

















poniedziałek, 7 października 2013

Ognisty ptak

                     Książka, której ilustracje niesamowicie mnie czarowały. Same baśnie też oczywiście. Właściwie połączenie ilustracji z baśniami tworzyły piękną mieszankę. Ale nie tylko same ilustrace baśni robiły wrażenie, ale też strony tytułowe przed każdą baśnią.
                 Dawno ich już nie czytałam. Gdzieś się w domu zapodziała i nie miałam jej dawno w rękach. Potem odnalazłam na regale u mamy i zabrałam do siebie. A u mnie też sobie stała całymi miesiącami. Aż do tej chwili, gdy wyciągnęłam ją, żeby sfotografować i opisać. Ale za szybko nie wróci na swoje miejsce, bo mam zamiar przeczytać. Ciekawa jestem czy nadal będę oczarowana? Na pewno napiszę o swoich wrażeniach. :) 

Ognisty prak - Rosyjskie bajki ludowe
Tytuł oryginału - жар-птица
Ilustracje - Igor Jerszow i Xenia Jerszowa
Przełożyła - Danuta Wawiłow
ISBN 83-05-11614-X
Wydawnictwo 'Książka i Wiedza'
Wydanie I, 1986 rok, Warszawa














środa, 2 października 2013

Piłka - Dorota Gellner

Hicior nad hiciory:

Po cichutku, po kryjomu
Wyskoczyła piłka z domu.
Hop-hop w górę w dół
Przeskoczyła świata pół.....


                        Tak się zaczyna hicior nad hiciory. Nie należy do świata mojego dzieciństwa, bo byłam już dorosła, gdy poznałam ten wierszyk. Ale wiąże się on z dzieciństwem moich siostrzenic i siostrzeńca i innych dzieci, z którymi się zetknęłam w późniejszym czasie. Gdy Tawutusia miała jakieś 2-3 lata ktoś jej kupił. Często jej się to czytało. Doszło do tego, że gdy miała 3 lata, wszystkiego musiała mieć 'zwei motyle'. Duże ciasteczko? Nie, dwa, mogą być mniejsze, ale dwa. Do tego stopnia i ona i ja polubiłyśmy ten wierszyk, że nauczyłam się go na pamięć i do dzisiaj go pamiętam, choć muszę przyznać, że pamięć mam kiepską i jeśli czegoś nie powtarzam, to zapominam. A jednak nie zapomniałam, choć kolejny raz kiedy miałam styczność po podchowaniu wszystkiej dzieciarni siostry z książeczką minęło jakieś 11 lat. W między czasie zdarzało się, że recytowałam Piłkę jakimś dzieciom, ale dopiero po 11 latach wpadła mi w ręce książeczka, gdy znalazłam ją w księgarni i kupiłam Szkodunom na urodziny. Czasami ją czytałam Cytrynie i Zbójowi, czasami recytowałam. Gdy byliśmy w salonie i zaczynałam recytować wierszyk, któreś z maluchów leciało do ich pokoju po książeczkę (a kiedy ją dostali mieli rok). Lubią ten wierszyk do dzisiaj. Całkiem niedawno, bo w wakacje nie mając dostępu do książeczki (w żadnym stacjonarnym sklepie nie mogę jej ostatnio dostać) recytowałam wierszyk (i kilka innych) trzylatków. Bardzo mu się spodobał i jak już raz zaczęłam, to chciał, żebym często to robiła. Jeździliśmy sobie więc, np. tramwajem a ja recytowałam wierszyk, aż się ludzie oglądali. ;)
                   Bardzo, bardzo polecam książeczkę, z genialnym wierszykiem Doroty Gellner (jestem fanką jej wierszyków i piosenek dla dzieci) i ślicznymi ilustracjami Moniki i Dariusza Stolarczyków.
                    Polecam gorąco. 

Piłka - Dorota Gellner
Ilustracje -Monika i Dariusz Stolarczykowie
ISBN 978-83-7297-930-8
Wydawnictwo Sara
Seria BIBLIOTECZKA NIEDŹWIADKA









'Zwei motyle' ;)



A to cały tekst: 

Po cichutku, po kryjomu,
Wyskoczyła piłka z domu.
Hop! Hop! W górę! W dół!
Przeskoczyła świata pół.
Zatrzymała się pod płotem,
Zatańczyła z burym kotem.
Hop! Hop! Raz i dwa!
Obudziła złego psa!

Gdzie jest teraz? Pośród kaczek.
Kaczki kwaczą: kto tak skacze?

Ale piłka dalej zmyka.
Patrzcie! Wpadła do kurnika.
Hop! Hop! W górę! W dół!
Przestraszyła stado kur!

Gdy odpocząć chciała chwilę,
Siadły na niej dwa motyle.
Każdy z nich pomyślał tak:
- Jaki duży, piękny kwiat!

Biała koza, białą nóżką
potoczyła piłkę dróżką.
Pędzi piłka w stronę wiadra.
Bęc! Do zimnej wody wpadła!

- Oj! Do licha! - rzekła brzydko -
chcę do domu! I to szybko!

Choć nie miała wcale nóg,
Przeskoczyła - hop! - przez próg.
Zatrzasnęła z hukiem drzwi
i pod łóżkiem grzecznie śpi.